O tym, jak Bartosz Szydłowski rzucił rękawicę teatrowi mieszczańskiemu pisze w felietonie specjalnie dla e-teatru Igor Stokfiszewski
Bartosz Szydłowski - dyrektor Łaźni Nowej, reżyser "Moralności Pani Dulskiej", która właśnie miała swoją premierę w nowohuckim teatrze, sam jako Pan Dulski pojawia się na scenie dwukrotnie: raz, by patrząc bydlęcym wzrokiem w kierunku widowni, wespół z synem - Zbyszkiem Dulskim - zjeść zapiekankę; dwa, by od tegoż syna dostać w tzw. karczycho i... zejść na zawsze ze sceny. Ten epizodzik może wydawać się raptem ozdobnikiem, koronującym absurdalność świata współczesnej dulszczyzny, gdyby nie jego autoironiczny i swoiście metateatralny potencjał. Oto - Pan Reżyser, Pan Dyrektor instytucji uchodzącej za eksperymentalną placówkę mocno wpisaną w pejzaż wyklętej dzielnicy, placówkę, która w zamierzeniu ma charakter interwencyjny, zaangażowany, mający na celu zmianę wizerunku Nowej Huty i edukację jej mieszkańców, poprzez teatralne medium, obsadza siebie w roli tępego, obłudnego mieszczucha i pozwala aktorowi (grającemu jeszcze większą ka