"Tytus Andronikus" w reż. Moniki Pęcikiewicz w Teatrze Wybrzeże w Gdańsku. Z Moniką Pęcikiewicz rozmawia Monika Żółkoś.
MONIKA ŻÓŁKOŚ - Największym wyzwaniem "Tytusa Andronikusa" wydaje się niebywałe nagromadzenie scen okrucieństwa, mordu, tortur. Czy w swojej inscenizacji dążyłaś do tego, żeby makabrę uwiarygodnić, umotywować psychologicznie, czy też miałaś zamiar postawić na umowność, grę z konwencją? MONIKA PĘCIKIEWICZ - Ważne były dla mnie oba z tych rozwiązań. Nie chciałam za wszelką cenę uwiarygodnić wszystkich drastycznych scen, a tym samym spowodować, że każda z tych śmierci miałaby tę samą wagę. Każda z nich jest powodem do opowiedzenia innej historii. W niektóre ze scen śmierci wchodziliśmy głęboko, chcąc pokazać je z pełną powagą, w całej potworności, do innych pragnęłam zachować dystans albo wręcz je obśmiać. Od początku wiedziałam, że będę chciała pokazać te śmierci w odmiennych tonacjach. To zresztą było najtrudniejsze w pracy z aktorami. Obawiali się tego pomieszania komedii z powagą. M.Ż. - A co zdecydowało o