W bydgoskim Weselu w reżyserii Marcina Libera Chochoł przybrał zaskakującą postać pięknej młodej kobiety (Magdalena Łaska) w powłóczystej czarnej sukni rodem z XIX-wiecznego salonu, o spowolnionych, dostojnych ruchach i spojrzeniu, w którym życzliwość miesza się ze złą wróżbą. Nie pasuje do podrygującego w takt głośnej muzyki towarzystwa, które świetnie by się czuło na wiejskiej dyskotece - w porównaniu z nim wydaje się nieco staroświecki. Wygląda olśniewająco, ale ciągłe podkreślanie jego obecności robi się nieco nachalne. Uznaniu dla efektownego pomysłu reżysera i ciekawie poprowadzonej roli towarzyszy wątpliwość, czy była ona czymś więcej niż pięknym teatralnym ozdobnikiem. "Wesele" Libera działa trochę jak ten Chochoł - rozwiązania nowoczesne miesza z archaicznymi, a pomysły świetne z niefortunnymi. Często kładzie większy nacisk na efekt sceniczny niż na jego znaczenie. A efektów jest tu mnóstwo (na czele
Tytuł oryginalny
Nic się nie stało
Źródło:
Materiał nadesłany
"Didaskalia" nr 1