- Olsztyn to piękne miasto i wspaniała okolica. Kilka razy tu występowałam, nie tylko w teatrze. Śpiewałam też na dziedzińcu zamkowym. I spędziłam tu kiedyś szalonego sylwestra. Niezapomnianego - mówi KRYSTYNA JANDA.
Pani Krystyno, zagra pani w Olsztynie. Opowie mi pani, jak odczuwa publiczność? Co jest dla pani niesamowite w kontakcie z ludźmi, a co... czasem wkurza? - Nic mnie w zasadzie już nie wkurza po trzydziestu latach grania - do tego tak intensywnego, jak to jest w moim przypadku. Jeśli coś jest nie tak z uwagą i odbiorem sztuki, winy zawsze szukam w sobie. Natomiast nie do pomyślenia w trakcie przedstawiania jest robienie zdjęć - szczególnie z lampą błyskową. No i telefony są nieznośne. Ale telefony też mnie już w zasadzie nie denerwują. Przyzwyczaiłam się. - Takie życie, komórki towarzyszą nam na każdym kroku. Ale i pani jest szalenie zabiegana i pewnie nadmiar obowiązków nie pozwala przystanąć. Ale jeśli już pani łapie oddech... Co panią wycisza? - Ten rok jest znów wymagający i szczególnie trudny. Powodem jest otwarcie w Warszawie nowej sceny, czyli Och-Teatru. A co mnie wycisza? Przede wszystkim uczucie, że wszystko jest zrobione, gotowe