"Łucja z Lammermooru" w reż. Michała Znanieckiego w Teatrze Wielkim-Operze Narodowej w Warszawie. Pisze Tomasz Cyz w Ruchu Muzycznym.
Dawno nie byłem w warszawskim Teatrze Wielkim. Jakieś dwa lata. Przez ten czas nie słyszałem orkiestry, chóru, nie oglądałem najnowszych przedstawień ani wznowień. Niczego. Ale wreszcie poszedłem - szczególnie że wszystkie znaki na ziemi (bez nieba) wskazują, że Michał Znaniecki jest szykowany na dyrektora artystycznego narodowej sceny. Trzeba więc bliżej przyjrzeć się jego pracy, estetyce i pomysłom. I nawet nieważne, co będzie musiał w tym celu zrobić dyrektor Pietkiewicz: dalej nazywać Znanieckiego konsultantem programowym albo pierwszym reżyserem i scenografem, czy zmienić statut, który już raz sam zmienił (dla przypomnienia: rozpoczynając w sierpniu 2006 roku dyrekcję Janusz Pietkiewicz wprowadził zapis, że dyrektor artystyczny musi mieć wykształcenie muzyczne - Michał Znaniecki, podobnie jak Mariusz Treliński, takowego nie posiada). Ale dość personaliów, dość polityki. Najważniejsza przecież jest opera prima la musica, poi ii teatro,