"Golem" w reż. Mai Kleczewskiej w Teatrze Żydowskim w Warszawie. Pisze Krystyna Gucewicz.
Teatr Żydowski w Warszawie. Niby nie ma, a jest. Jest jeszcze bardziej, jakby na przekór czasom i okolicznościom. Posiał ferment, zaskakuje, poszukuje. Tkwi w pejzażu sztuki intensywnie, drapieżnie, odważnie. Pozbawiony siedziby, szuka gościnnych scen. Gra tu i ówdzie, daje premierę za premierą, sięgając regionów sztuki wysokiej. Mówi się, że TŻ to jedna z najgorętszych polskich scen. Tak jest. Także dzięki specyficznemu serialowi , który został, jak najsłuszniej, obstalowany u Kleczewskiej i Chotkowskiego. Najpierw Maja Kleczewska zbudowała symfoniczne przedstawienie "Dybuka", rzecz wybitną, wielowarstwową i wielomówną. Moim odkryciem w jej spektaklu stał się sam dybuk - synonim pamięci, zapominanej pamięci, która przecież powinna budować nasze uniwersum. Potem był "Malowany ptak" (wyprawa do Poznania jeszcze przede mną). I dosłownie przed chwilą najnowsza część tryptyku - "Golem". Poruszająca, porywająca i porażająca. Znowu intelektualn