Serca Polaków podbija burleska. To już coś więcej niż kabaret - roznegliżowani performerzy coraz częściej wykorzystują scenę do politycznych manifestów - pisze Paulina Socha-Jakubowska w tygodniku Wprost.
Betty Q, atrakcyjna brunetka o kobiecych kształtach, zaczyna tańczyć w wojskowym mundurze do amerykańskiej piosenki z czasów drugiej wojny światowej. Flirtuje z publicznością, regularnie puszczając do wpatrzonych w nią widzów oczko. Kręci biodrami, dotyka biustu, w końcu wyciąga schowane za podwiązką zdjęcie ukochanego i przykłada je do swojego łona. Wszystko w wojskowo-wojennej konwencji. Nagle muzyka cichnie, zasuwa się kurtyna, a zza niej dobiegają odgłosy strzałów oddawanych na froncie, regularnej wymiany ognia. Po chwili kurtyna znowu się rozsuwa i Betty Q po raz drugi pokazuje się widowni. Z pióropuszami w dłoniach, którymi z wdziękiem zakrywa prawie nagie ciało. Zamiast amerykańskiego szlagieru o wojnie towarzyszy jej "What a Wonderful World" Louisa Armstronga. Po kilkudziesięciu sekundach pokazu ściąga stanik i okazuje się, że jej piersi zakrywają już tylko czerwone nasutniki w kształcie serc, jeden z burleskowych atrybutów. Chwilę pó�