Jest to Neapol bez gitary i mandoliny, zza węgła nie dobiega tu melodia tęsknej serenady i ściszonym chórem nie towarzyszą jej fale zatoki, rozsrebrzone księżycem, który zdaje się nigdy nie zachodzić w kanconach, dojrzewających rokrocznie, razem z kiściami winnych gron, we wrześniowe święto piosenki spod Pauzylippu. Domenico Rea - znany i u nas z dwu książek świeżo przełożonych - ogłosił przed kilku laty szkic pt. "Dwa Neapole" (włączony dziś do najnowszego tomu: "Quel che vide Cummeo - Co widział Cummeo"). W tym programowym jakby wystąpieniu pisarz włoski z goryczą wyrzuca literaturze, że utrwaliła fałszywy obraz Neapolu, w którym dni płyną beztrosko i leniwo, gdzie rzeczą główną jest miłość i zabawa. Neapolem prawdziwym jest dla niego wielkie miasto nędzy, udręczone słońcem, miasto ludzi, którzy codziennie od nowa stają przed najcięższymi dla nich, elementarnymi sprawami bytu: głodem, chorobą, pożądaniem własnego
Tytuł oryginalny
Neapol na Powiślu
Źródło:
Materiał nadesłany
Teatr nr 2