Dorosłe aktorki grające dzieciaki bawiące się w dorosłych. "Sytuacje rodzinne" Biljany Srbljanović, wyreżyserowane w Teatrze im. Jana Kochanowskiego przez Marka Fiedora, to mroczne i wiarygodne studium zarażenia przemocą
Fiedor miał zadanie niełatwe, bo, choć zabrzmi to pewnie dość cynicznie, wątek porażenia złem został wyeksploatowany niemal do cna, w literaturze po obu światowych wojnach, a w kinie, na użytek świadomości masowej, przy okazji amerykańskiej interwencji w Wietnamie. Wojna domowa na Bałkanach jawi się widzom jako kolejna odsłona tej samej historii, nic więc dziwnego, że jej różne artystyczne ujęcia (choćby nasze efekciarskie "Demony wojny") nie robiły specjalnego wrażenia. Ze sztuką Srbljanović jest na szczęście inaczej - historia jest w niej obecna, ale nie wysuwa się na pierwszy plan, autorka nie narzuca uproszczonych politycznych interpretcji. Zamiast taniej publicystyki, dostajemy obraz wszechobecnej paranoi, która zaczyna się kłótnią przy rodzinnym obiedzie, a kończy wojną z sąsiednią gminą. Jeden z bohaterów opowiada, że nie udało mu się uciec przed sąsiadami, bo nie umiał pływać. - Zabili mnie? Naturalnie, że zabili - konstatuje z