"Woyzeck" w reż. Mariusza Grzegorzka w Starym Teatrze w Krakowie. Pisze Łukasz Maciejewski we Wprost.
"Woyzeck", nieukończona XIX-wieczna sztuka Georga Büchnera jest jednym z najważniejszych tekstów współczesnego teatru. Opowieść o biednym żołnierzu łącząca romantyzm, naturalizm, a nawet ekspresjonizm, była już przypowieścią o totalitaryzmie, zniewoleniu, obcości, wreszcie o poszukiwaniu miłości. "Woyzeck" w reżyserii Mariusza Grzegorzka powstał wprawdzie w ramach Sezonu Swinarskiego w Teatrze Starym, ale nie ma sensu go zestawiać z wizją Konrada Swinarskiego z 1966 r. Grzegorzek czyta sztukę Buchnera po swojemu. W emocjonalnym, pełnym wigoru przedstawieniu mieszczą się erudycyjne odsyłacze psychologiczne, plastyczne, literackie, przede wszystkim jednak reżyser w doskonale zaprojektowanej przestrzeni obnaża świat pozbawiony metafizycznego czy historycznego kontekstu. Biologia zawłaszczyła psychologię. Krzyk, płacz, kopulacja, tymczasowość. Na tym tle tytułowy bohater, fascynujący nagi inkub w ciekawej interpretacji Wiktora Logi- Skarczewskiego wy