EN

9.05.2013 Wersja do druku

Naszymi rękoma?

"Nasza klasa" z Teatru Katony w Budapeszcie na 33. Warszawskich Spotkaniach Teatralnych. Pisze Bronisław Tumiłowicz w Przeglądzie.

W 70. rocznicę wybuchu powstania w getcie na warszawskiej Scenie na Woli zespół Teatru im. Józefa Katony z Budapesztu pokazał swoją wersję "Naszej klasy" Tadeusza Słobodzianka, bo po premierach tego dramatu w Londynie, Warszawie, Toronto i Barcelonie przyszedł czas na Węgry. Rzecz jest ostra, brutalna, rozrachunkowa, nie oszczędza ani ofiar, ani oprawców. Stawia też pytania o sens życia w świecie tak okrutnie podzielonym religijnie, etnicznie, politycznie i mentalnościowo. Ale w realizacji węgierskich artystów zbyt łatwe wydaje się skrupulatne odtworzenie "polskiego kontekstu" wydarzeń i szukanie korzeni tylko naszego antysemityzmu, bez nawet drobnej sugestii, że nad Dunajem działy się rzeczy nie lepsze niż w Jedwabnem, bardziej masowe i bezwzględne. Dramat jest solidnie zrealizowany, aktorzy starsi niż w polskiej inscenizacji wydają się wiarygodniejsi (np. Peter Haumann jako Abram Baker-Piekarz), a jednak obracanie się wciąż w obrębie tych samych spor�

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Naszymi rękoma?

Źródło:

Materiał nadesłany

Przegląd nr 19/06.05

Autor:

Bronisław Tumiłowicz

Data:

09.05.2013

Wątki tematyczne