W nawale premier, które przetaczają się przez stołeczne sceny, wybrałem, i to nie przypadkowo, dwa spektakle. Z jednej strony mamy młody, a już mocno "dopieszczony" teatr Montownia, z drugiej szeroko nagłaśniany powrót Adama Hanuszkiewicza, niegdyś etatowego skandalisty polskiego teatru, na deski Narodowego. Montownia przygotowała "Wspólny pokój", adaptację prozy Zbigniewa Uniłowskiego, który w znakomity sposób opisał życie młodych intelektualistów Warszawy lat 20. Jest to życie skąpane w wódce i nędzy, życie wstrząsane kaszlem gruźlików i awanturami niespełnionych literatów, którzy z jednej strony nie chcą poddać się beznadziei tzw. dorosłego życia, a z drugiej nie znajdują żadnego sensownego usprawiedliwienia dla łajdackiej egzystencji, jaką pędzą w zagraconej melinie. Waldemar Śmigasiewicz, reżyserując "Wspólny pokój ", skondensował akcję w tytułowym pokoju, w którym bohaterowie miotają się jak w klatce. Niestety, cierpi na tym
Źródło:
Materiał nadesłany
Życie Warszawy, nr 263