EN

24.10.2005 Wersja do druku

Nasze stare, dobre narzeczeństwo...

- Być może "Kocham pana, panie Sułku" to zwiastun późniejszych tasiemcowych telenowel? - zastanawia się MARTA LIPIŃSKA, aktorka Teatru Współczesnego w Warszawie.

Wyswatał ich Jacek Janczarski. - Kocham pana, panie Sułku - mówi ona. On niezmiennie od ponad dwudziestu lat odpowiada: - Cicho...! Wiem! "Sułek" pojawił się w radiowej "Trójce" dzięki surrealistycznym ciągotkom nieżyjącego już, niestety, satyryka i dramatopisarza Jacka Janczarskiego oraz fantazji reżysera radiowego Jerzego Markuszewskiego. - Pamiętam nasze pierwsze wejście na antenę - wspomina "Pani Eliza", czyli Marta Lipińska. - To było w bloku satyrycznym w cyklu "Spotkania z przyrodą". Byłam już wówczas aktorką z pewnym stażem, miałam także na koncie doświadczenie w pracy nad powieścią radiową. Czytałam rolę Fleur w "Sadze rodu Forsythe'ów". Po pierwszej audycji, której bohaterami byli pani Eliza, pan Sułek oraz gajowy Marucha okazało się, że bohaterowie bardzo przypadli do gustu radiosłuchaczom. Nikt jednak wówczas nie przypuszczał, że historię tego niebanalnego uczucia trzeba będzie - odpowiadając na zapotrzebowanie wielbicieli - roz

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Nasze stare, dobre narzeczeństwo...

Źródło:

Materiał nadesłany

Gazeta Pomorska nr 248/22-23.10

Autor:

Renata Kudeł

Data:

24.10.2005