"Czarownice z Salem" powstały w 1953 roku. I nie bez przyczyny. Dla Arthura Millera głośne procesy czarownic, które odbywały się w XVII wieku w miasteczku Salem w stanie Massachusetts, stały się wyjaskrawioną parabolą.
Ameryka po II wojnie światowej. Zimna wojna. Un-American Activities Committe senatora Mc Carthy'ego (czytaj: Komisja do Badania Działalności Antyamerykańskiej). Polityczne prześladowania. Komunistów. - Był to okres czarnych list rujnujących kariery wielu moim przyjaciołom-aktorom, a na ślady skutecznego oporu przeciw temu bezkrwawemu amerykańskiemu faszyzmowi trudno było trafić - wspomina Miller. Jemu samemu usiłowano odebrać prawo do publicznych wypowiedzi w ramach "akcji w obronie czystości Ameryki". "Czarownice z Salem" w Teatrze im. J. Słowackiego w Krakowie. I też pewnie nie bez przyczyny - podtekstu - kontekstu. Dla Barbary Sass, głośny dramat Arthura Millera stał się... parabolą? Polska. 1999 rok. Zimno. Może jeszcze nie zima, ale już. Prawie. Lustracja. Partie lustracyjne. Polityczna nagonka. Na wszystkich, którzy kiedyś - coś - gdzieś podpisali. I nieważne, czy szpiegowali, donosili. Nieistotna jest prawda tego, co było. I jak było. Wystarczy