- "Wesele" to wypunktowanie wad polskiego społeczeństwa, jego niemocy, "Ślub" też opowiada o rozpadzie pewnego świata. Zetknięcie obu pisarzy to także szansa na pokazanie, jak się zmieniała przez te lata dzielące obu twórców polska historia, kultura, nasze postrzeganie świata. Jeśli to się uda, to można mówić o sukcesie festiwalu - mówi Adam Sroka, dyrektor Festiwalu Gobmrowiczowskiego w Radomiu w Gazecie Wyborczej - Radom.
Jakiż dialog wywiązałby się między Wyspiańskim a mną, gdybyśmy mogli spotkać się w cukierni na kawie? - zastanawiał się Witold Gombrowicz. To pytanie także do widzów tegorocznego festiwalu Renata Metzger: To już siódma edycja festiwalu gombrowiczowskiego. Imprezę wymyślił w 1993 r. dyrektor Powszechnego Wojciech Kępczyński (teraz Teatr Roma). Czy nie jest tak, że Pan niezbyt lubi festiwal, robi go, bo musi, a sam wolałby tak naprawdę zająć się czymś innym, co będzie w całości Pana i tylko Pana dzieckiem? Adam Sroka: Festiwal gombrowiczowski w Radomiu to był bardzo dobry pomysł i ja to cenię. Cenię też Gombrowicza. Jego myślenie o Polsce jest, niestety, bardzo aktualne. Niestety, bo pokazuje nasze wady, w tym też takie specyficzne nadęcie. Okazuje się, że nie wyrastamy z tego. Co więcej, wydaje się, że diagnoza naszego społeczeństwa autorstwa Gombrowicza jest bardziej aktualna dziś niż na przykład dwa lata temu, gdy w całej Polsce