Raskolnikow okupuje bar Prasowy, a bohaterowie sztuki Norwida spotykają się w kawiarni Antrakt. Scenografowie teatralni coraz częściej odwołują się do istniejących naprawdę warszawskich miejsc - pisze Izabela Szymańska w Gazecie Wyborczej - Stołecznej.
Jeszcze kilka lat temu to teatr wychodził do przestrzeni miejskich. W poszukiwaniu nowych kontekstów i sposobów interpretacji sztuki artyści wystawiali na Dworcu Centralnym ("Historia o narodzeniu Pana Jezusa na Dworcu Centralnym" w reżyserii Piotra Cieplaka, "Zaryzykuj wszystko" Grzegorza Jarzyny), w starej pofabrycznej hali Waryńskiego ("2007: Macbeth" Grzegorza Jarzyny) czy w darkroomie klubu Le Madame ("Sny" w reżyserii Łukasza Kosa). Jednak w ostatnim czasie to w budynkach teatralnych, na scenie, możemy zobaczyć istniejące w Warszawie miejsca. Przejście podziemne - wstydliwe miejsce Kiedy Jan Klata przygotowywał pierwsze przedstawienie w TR Warszawa postanowił opowiedzieć w nim o Warszawie, swoim rodzinnym mieście, do którego jako artysta nie miał wcześniej szczęścia. W didaskaliach dramatu "Weź, przestań" napisał: "Stolica, przejście podziemne. Miejsce uświęcone krwią Polaków. Cały czas przechodzą w pośpiechu ludzie. Dużo różnych ludzi". -