Realizacją "bez jąder" nazwał pewien znany reżyser nowe sceniczne przedsięwzięcie Teatru Polskiego - "Nasze miasto" Thorntona Wildera. Tej scenie trzeba wreszcie czegoś prostego i komercyjnego, aby widzowie "walili drzwiami, oknami" - to kuluarowa opinia przedstawicielki Wydziału Kultury UW...
A ja myślę, że przedstawienie w reżyserii Jana Błeszyńskiego zostało zrealizowane zgodnie z postulatami autora. I nic więcej... Wilder (1897 - 1975, powieściopisarz i dramatopisarz amerykański) w swojej twórczości eksperymentalnie zacierał granice między epiką a dramatem - w kwestii formy i zajmował się naszymi powszednimi, małymi sprawami, aby pokazać sens życia w ogóle z uwzględnieniem też trwania po śmierci - to w kwestii treści utworu... Życie dwóch rodzin - doktorostwa Gibbs i redaktorstwa Webb w małym miasteczku Grover's Corners na początku naszego stulecia jest przeciętnie zwyczajne. Drobne troski i radości -jak to w życiu bywa. Takie życie, co tu dużo mówić, jest nudne, szare. I taka jest inscenizacja "Naszego miasta" w Teatrze Polskim. Można ją nazwać nudną, można wskazać na wilderowski ascetyzm i beznamiętny dystans do spraw tego padołu... Sceniczne dzianie się jest pozbawione rekwizytów, opiera się na słowie, opowiadaniu i g