"Z Różewicza - dyplom" w PWSFTViT w Łodzi. Pisze Renata Sas w Expressie Ilustrowanym.
Obserwacje mocno realistyczne, ton groteskowy, zamiast akcji - opowieści bez początku i końca. Taki jest teatr nieustannie frapującego Tadeusza Różewicza. I taki jest frapujący spektakl Zbigniewa Brzozy "Z Różewicza dyplom". Widowisko przygotowane z dyplomantami Wydziału Aktorskiego PWSFTviT w mojej ocenie zasługuje na szóstkę! Koronkowa robota piętnastki młodych aktorów. Po "Trzech siostrach" przygotowanych przez W. FilsztyńsMego można było zwątpić, czy jest to istotnie tak "dobry rok", jak o nim mówią. Ale przyszedł Brzoza i sprawił, że spektakl stał się prezentacją aktorskiej siły. Już od pierwszej sceny, kiedy to dwaj piękni dwudziestoparoletni z lekką nonszalancją serwują didaskalia i uwagi do "Aktu przerywanego" staje się jasne, że odsłonięty będzie Różewiczowski świat nienazwanych jednoznacznie bohaterów, w takich samych mieszkaniach wiodących życie między stołem i wersalką, mówiących do siebie "kotku" i "piesku" (jak małżon