Rozpoczął się Rok Chopinowski. Możemy być pewni, że pod tym hasłem muzyka nieszczęsnego Chopina będzie (już jest) przerabiana na różne sposoby, a on sam będzie tańczył, śpiewał, gwizdał i recytował. Zaczęło się 19 października ubiegłego roku, kiedy z okazji rocznicy śmierci wielkiego Fryderyka chopinowskie tsunami poniosło warszawską Akademię Teatralną: wystawiła kabaretowo-musicalową hecę "Chopin w Ameryce", jako spektakl dyplomowy studentów IV roku Wydziału Aktorskiego. W grudniu i w styczniu 2010 przedstawienie wciąż znajdowało się na afiszu. Rzecz ma wielu autorów. Pomysł przed laty rzucił Stanisław Dygat przeczytawszy u Hoesicka (t. II, s. 50), że w obawie przed epidemią cholery Paryż opustoszał, Chopinowi marnie się wiodło i miał już płynąć na zarobek do Ameryki (notabene Fontana tam jeździł i Norwid, więc zalążek akcji sam w sobie nie jest taki niedorzeczny). Libretto sporządził dla niegdysiejszego Teatru Roz
Tytuł oryginalny
Nasza kochana ciamajda
Źródło:
Materiał nadesłany
Ruch Muzyczny nr 3