Inscenizując w teatrze w Helsingborgu głośną sztukę Tadeusza Słobodzianka "Nasza klasa" reżyserka wszystkie konflikty podkręca do oporu. Jest to bardzo spójne, ale recenzentce Svenska Dagbladet, Teresie Benér, brakuje odcieni szarości.
W XXI wieku nowa polska dramaturgia intensywnie zajęła się mitami narodowymi i sprzecznymi narracjami historycznymi, analizując, w jaki sposób dzisiejsza Polska może mieścić w sobie odmienne religijne, polityczne i seksualne identyfikacje. Jedną ze sztuk, najbardziej znanych poza Polską, jest "Nasza klasa" Tadeusza Słobodzianka, wychwalana po inscenizacji w Teatrze Galeasen w Sztokholmie a teraz wystawiona w Helsingborgu przez serbską reżyserkę Anję Sušę. Tadeusz Słobodzianek genialnie przedstawia w "Naszej klasie" Polskę od lat dwudziestych ubiegłego wieku do dnia dzisiejszego poprzez opisania losów i wyborów życiowych dziesiątki kolegów z jednej klasy. Ich losy przeplatają się w zależności od zmieniających się z czasem ich wzajemnych stosunków i rozstań. Nie można pominąć wspólnoty ich doświadczeń, jeśli nawet działają stosując różne strategie, kłamstwa i usprawiedliwienia - zgodnie z historyczną koniunkturą. Anja Suša i dramatu