EN

18.06.2010 Wersja do druku

Nasza dziennikarka została żołnierzem księżniczki Turandot

- Miałam być małym, grubym Chińczykiem. Ale ostatecznie zostałam terakotowym żołnierzem z wąsami i buddyjskim mnichem. Poznałam świetnych ludzi, zwykłych miłośników opery i wielkie gwiazdy. I już wiem, jak wygląda praca przy realizacji wielkiego operowego widowiska - o próbach "Turandot" w Operze Wrocławskiej pisze Katarzyna Kaczorowska w Polsce Gazecie Wrocławskiej.

Za chwilę Turandot zada Księciu drugą zagadkę. Oczywiście nieznajomy odgadnie, że chodzi o krew. Żuki? Nie, to moi koledzy z zaprzyjaźnionej drużyny. Pierwsza próba w kostiumach i zmagania ze zbrojami. Cudzoziemcze, czy wiesz, że zagadki są trzy, ale śmierć jest jedna? - Nie, księżniczko, zagadki są trzy, a jedno - życie". Początkowo lekceważył ból gardła. Ot, kolejne lekkie przeziębienie. Ale kiedy ból nie mijał, rodzina zmusiła go do wizyty u lekarza. Diagnoza była okrutna: rak gardła. Giacomo Puccini, będący u szczytu sławy, pracował od trzech lat nad dramatem o okrutnej chińskiej księżniczce Turandot. Premierę zaplanował na wiosnę 1925 roku - Arturo Toscanini, wybitny dyrygent i dyrektor mediolańskiej La Scali, był pewien, że publiczność oszaleje z zachwytu. By ratować Pucciniego, lekarze zaordynowali nowatorską na ówczesne czasy - był rok 1924 - terapię radiologiczną. Rodzina miała do wyboru dwie kliniki w Europie, które

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

I zostałam żołnierzem księżniczki Turandot

Źródło:

Materiał nadesłany

Polska Gazeta Wrocławska nr 140

Autor:

Katarzyna Kaczorowska

Data:

18.06.2010

Realizacje repertuarowe