Już się ma pod koniec starożytnemu światu - wszystko, co w nim żyło, psuje się, rozprzęga, szaleje - Bóg i ludzie szaleją. a wśród biesiad trucizny, a w tych tańcach konwulsyjne podrzuty - niby to życie bez granic wśród jęku, ryku hijen nawołań gladiatorów - Śmiech z takiej wiosny umajonej krwią i spiekłych kadzideł! - Śmiech z takiego życia! Ono przejściem tylko, ono nic nie utworzy, nic nie zostawi po sobie, prócz krzyków i sławy marnego skonania! Tak rozpoczyna się "Irydion" Zygmunta Krasińskiego - i słowa te brzmią przerażająco, ostro i współcześnie, nie mają żadnych tajemnic człowieka połowy XX wieku, który przeżył gorączkę katastrofizmu w każdym zakątku Europy poznawał prostacki cezaryzm faszystowskiego dyktatora. Już dawno nie słyszałem ze sceny dramatu, który by rozpoczynał się z równie wysokiego tonu, i który Wydobywałby bohatera z równie swobodnie i szeroko zarysowanego tła historiozoficznego. Współcześni Kr
Źródło:
Materiał nadesłany
Życie Literackie, nr 360