"Pan Tadeusz" i inne obce języki" w reż. Joanny Szczepkowskiej w Teatrze Syrena w Warszawie. Pisze Krzysztof Rozner w portalu Kulturalna.warszawa.pl.
Mickiewicz ze śmietnika - wyśpiewany, wytańczony, wymruczany, wybębniony, odmłodzony - z sukcesem! Nareszcie! - W "Syrenie" porządnego coś i "oryginalnego". Coś, co nie wywołuje estetycznego absmaku. Bez pałętającego się po scenie aktorstwa w złym guście. Bez zadęcia, finalizowanego niestrawnością i wzdęciem. Bez szarży, a (jak sądzę) chwytliwe. Bez kiczu, a (przypuszczam) - chodliwe. Nie obliczone na konsumentów serialowych papek czy też stadno-gromadne widzów pielgrzymki i (autokarowe) wycieczki namolne (w tym szkolne). Rzecz dotyczy do niedawna obowiązkowej, a obecnie poznawanej (?) per fragmenta lektury, której młódź współczesna i średniozaawansowany wiekowo współczesny czytelnik rzekomo nie rozumié... - "Pan Tadeusz" wieszcza Adama (trudny do przełknięcia - bądź co bądź, to nie "Actimel" z telewizyjnych reklam...). Kiedyś - dawniej - pod strzechami, gontem, dachówkami, eternitem - czytelnik rozumiał!... Obecnie - w blokowiskach, wy