Socjolog dr Krzysztof Szulborski z Uniwersytetu Warmińsko Mazurskiego, w Gazecie Olsztyńskiej o tym, skąd w Polakach bierze się chęć do protestowania przeciwko czemuś, czego nie znamy i nie widzieliśmy.
Szacowny Teatr Polski we Wrocławiu wystawia sztukę "Śmierć i dziewczyna" opartą na utworach szacownej noblistki Elfriede Jelinek. Wydawałoby się, że nic, tylko się cieszyć. Tymczasem sztuka wywołała olbrzymie oburzenie. Na premierze pojawili się członkowie Krucjaty Różańcowej, doszło do przepychanek, interweniowała policja. Spodziewał się pan, że sztuka teatralna może wywołać tyle emocji? - Zdarza się, że sztuka wyzwala silne emocje, bo często adresowana jest do szerokich mas, a część z nich nie akceptuje danego spojrzenia na świat. Jak mówi znane powiedzenie: o gustach się nie dyskutuje. Dla jednych jest coś wybitne i wielkie, dla innych nieakceptowalne. Podejrzewam, że, paradoksalnie, wielu artystów, których sztuka nie jest akceptowana, cieszy się z takiego rozgłosu. Bo nie ma nic lepszego niż reklama we wszystkich mediach i w ogólnopolskich wiadomościach. Ilu ludzi chodzi dziś do teatru? Ilu poszłoby na to przedstawienie? Być może po k