Warszawskie premiery: Powszechny, Studio
ZACZĄŁ TĘ PASSĘ ARTHUR RIMBAUD. Wiosną ubiegłego roku w Dramatycznym Adam Sroka przeniósł na scenę jego "Sezon w piekle". Garstka widzów z aktorem-przewodnikiem ędrowała przez infernalne czeluście Sali im. Modrzejewskiej, z której usunięto fotele, słuchając słów poematu. Nie było to wielkie przedstawienie. W tym samym mniej więcej czasie, Krzysztof Babicki w Gdańsku szykował "Kobietę z morza", nie grywany u nas dramat Henryka Ibsena z ostatniego, symbolistycznego okresu. Reżyser nie uatrakcyjnił widowiskowymi efektami dramatycznej przypowieści (zdającej się w takim streszczeniu naiwną bajeczką), potraktował ją lojalnie, wydobył spod dialogów podskórne, pulsujące napięcie, dał miejsce Joannie Bogackiej na świetną, dojrzałą rolę. Teatr Wybrzeże zawiózł tę inscenizację, niczym samowar do Tuły, na międzynarodowy festiwal ibsenowski w Oslo. I zrobił furorę. Na czym się zasadza powrót zainteresowania symbolizmem? Na magii ,,Końca wiek