EN

16.11.1993 Wersja do druku

Nasz człowiek, Chopin

W polskiej mentalności żarty z roda­ka formatu Fryderyka Chopina wydają się nie do pomyślenia. A jednak! Na pomysł "wielkiego eksportowe­go show" o Chopinie w Nowym Jorku pierwszy wpadł Stanisław Dygat. Na­tknął się na informację biograficzną, że kompozytor był podobno o krok od wyjazdu do Ameryki w 1832 r. Zała­many wieściami dochodzącymi z popowstaniowej Polski, bez grosza przy duszy, ale z biletem na statek w kiesze­ni, udał się na obchód ulubionych za­kątków Paryża. Spotkany przypadkiem Walenty Radziwiłł zabiera go na przy­jęcie do Rothschildów. Podobno tam, po zaimprowizowanym występie przed kwiatem arystokracji, Chopin z dnia na dzień stał się ulubieńcem Pa­ryża i wrócił do domu z mnóstwem za­mówień na lekcje. Nie musiał opu­szczać Europy. Jak potoczyłoby się życie kompozy­tora, gdyby jednak popłynął za ocean? Takie jest założenie pomysłu Dygata. Starał się go twórczo rozwinąć Andrzej Jarecki. Niestety, obaj twó

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Nasz człowiek, Chopin

Źródło:

Materiał nadesłany

Rzeczpospolita Nr 267

Autor:

Janusz R.Kowalczyk

Data:

16.11.1993

Realizacje repertuarowe