Parodia jest wielką sztuką. Sztuką podpatrywania innych i zarazem rezygnacji z własnej osobowości. I dlatego zapewne tak niewielu aktorów ją uprawia. Toteż znakomitym pomysłem było zgromadzenie ich wszystkich na towarzyskim wieczorku w łódzkiej telewizji. Nastrój wielkiej zabawy ułatwił naturalne poprowadzenie owej parady parodystów (Świrtun, Bychowski, Gałązka, Gromnicki), która stała się zupełnie nowym, udanym rodzajem rozrywki. Tylko co robiły w tym towarzystwie piosenkarki nikogo nie parodiując? Można by pomyśleć, te parodiują same siebie... Sztuką na pograniczu sensacji i nie zamierzonej chyba parodii czynności dochodzeniowych była "Spokojna noc" Słotwińskiego. Zbudowana ze znaną u tego autora umiejętnością prowadzenia zawiłej intrygi, raziła oczywistymi nieprawdopodobieństwami. Przecież to z kartek Doyle'owskich powieści wyszedł ów lekarz milicyjny prowadzący na własną rękę śledztwo. Przecież nienaturalni byli i debilowaty Gogo
Tytuł oryginalny
Naśladownictwo nie wzbronione
Źródło:
Materiał nadesłany
Dziennik Polski nr 26