Wszystko w jego życiu układało się właściwie, tak po krakowsku: żył, rozwijał się, sięgnął chmur, potem powoli zaczął odchodzić - Gustawa Holoubka wspominają w Gazecie Wyborczej: Marek Kondrat, Piotr Fronczewski, Andrzej Łapicki, Andrzej Wajda i Zbigniew Zapasiewicz.
Marek Kondrat: Dziś już nie ma Mistrzów Poznałem go jako mały chłopiec na planie "Historii żółtej ciżemki", gdzie grałem jego ucznia, a on mojego mistrza - Wita Stwosza. I w takim właśnie stosunku pozostawaliśmy przez całe jego życie. Uważam go za swojego mistrza. Był człowiekiem, który obronił mnie przed wieloma złymi wyborami, mówiąc mi, że nie powinienem czegoś robić. Albo wręcz zabraniając mi robienia tego. Dzisiaj to się nie zdarza. Widzę, że wielu młodych aktorów popełnia błędy, gdyż nie mają mistrza takiego jak on. Wszystkiego, czego się nauczyłem, nauczyłem się od niego. Całe moje życie zawodowe jest z nim związane. Po roku gry w teatrze w Katowicach zaangażowałem się do Teatru Dramatycznego, który był w zasadzie jego głównym pobytem teatralnym. Potem byłem w Ateneum, któremu dyrektorował. Wszystko, co robiłem, robiłem po to, żeby on to oglądał. Żeby w jakiś sposób mnie ocenił. Nie zawsze to oglądan