- Liczba telenowel w telewizji powoduje, że młodym ludziom zawód aktora wydaje się atrakcyjny i łatwy. Dopiero na pierwszym roku studiów zdają sobie sprawę, jak ciężka psychicznie i fizycznie jest to praca - mówi prof. Krzysztof Kuliński, prorektor Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej im. Ludwika Solskiego w Krakowie d/s Filii we Wrocławiu, aktor Teatru Współczesnego we Wrocławiu.
Tomasz Wysocki: W marcu we wrocławskiej szkole teatralnej odbędą się konsultacje dla kandydatów na aktorów. Czego adepci aktorstwa będą się mogli dowiedzieć? Prof. Krzysztof Kuliński: Konsultacje to spotkanie z pedagogami, którzy potem siedzą w komisji rekrutacyjnej. Można więc dowiedzieć się, na czym będzie polegał egzamin. Dla przyszłych kandydatów to także okazja, żeby wejść na scenę, a dla nas, żeby uczulić ich, by na egzaminie nie starali się nic udawać. Bo najczęściej ich nieudolna gra jest zasłoną, zza której nie widać człowieka. Na egzaminach zdarza się, że wychodzi kandydat i ma tak wypracowany każdy gest, krok, dźwięk, cały tak jest wytresowany, że zza tej pozy nie widać człowieka, a nas przede wszystkim interesuje człowiek. Rok temu na egzaminy do szkoły teatralnej przyszło ponad 900 osób rok, miejsc było tylko 20. - Statystycznie to wygląda świetnie, ale trzeba obejrzeć i przesłuchać ponad sto osób dziennie. Sam