NIE W BETLEJEM, ale w ustawionej na środku dworcowej hali stajence przyszedł na świat mały Jezusek. Jego narodzinom przyglądały się tekturowe owieczki, Trzej Królowie, tłum warszawiaków, podróżnych i koczujących na dworcu bezdomnych. W piątkowy wieczór Dworzec Centralny pękał w szwach. "Historię o Narodzeniu Pana Jezusa na Dworcu Centralnym" w wykonaniu aktorów Teatru Montownia i białostockiego Towarzystwa Wierszalin w reżyserii Piotra Cieplaka, obejrzało kilkaset osób. Widzowie, urzeczeni przez rozpościerające się pod sufitem błękitne niebo i tekturowe zwierzęta, nie kryli zachwytu. - Wielbłąd był świetny. Koncepcja jest fenomenalna. Można to potraktować jako odskocznię od tego co mdłe dookoła. Miło się oglądało - podsumował Maciej Sawicki, który przyszedł odebrać z dworca rodzinę. Większości osób podobało się wykorzystanie hali dworcowej jako tła do tej historii. - Pomysł bardzo trafiony, na dzisiejsze czasy - przyznała Ewa K
Źródło:
Materiał nadesłany
Trybuna - Warszawa nr 300