EN

24.06.1965 Wersja do druku

Narodziny klasyka

Trudno o bardziej nonsensowna zabawy niż rzucanie grochu o ścianą; trudno o niewdzięczniejszą czynność niż wytykanie stale tych samych niedociągnięć i usterek z efektem takim, jak w znanej śpiewce o rozmowie dziada z obrazem. Nie mówię już o usterkach technicznych, których znakomity przykład mieliśmy we wtorek wieczór, kiedy to podczas "Meksykańskich pieśni ludowych" z Belgradu i obraz był kiepski, i przez pewien czas nie było fonii, a na krótko włączyła się nawet Poznańska Rozgłośnia PR. Sam program był ciekawy, tylko kto, proszę Szanowne! Telewizji, ze zwykłych śmiertelników może, bez szkody dla nocnego wypoczynku po dziesiątej wieczorem tkwić przed telewizorem. Przy tym z reguły tak się dzieje, że najchętniej oglądane pozycje nadaje się najpóźniej. To nie jest fair play wobec telewidzów. Nie tak sobie wyobrażaliśmy letni "rozkład jazdy" tv, którego cała filozofia sprowadza się do późniejszego rozpoczynania i - co jest już kons

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Narodziny klasyka

Źródło:

Materiał nadesłany

Głos Wielkopolski nr 148

Autor:

Marian Flejsierowicz

Data:

24.06.1965

Realizacje repertuarowe