Spór może się pięknie rozwinąć. Wreszcie w gmachu - gigancie przy Placu Teatralnym ruszyła scena dramatyczna. Jako część - wciąż jeszcze - kombinatu pod nazwą Teatr Narodowy, który scalił odbudowywany właściwy Narodowy po pożarze w roku 1985 ze sceną operową zwaną Teatrem Wielkim. Ta odrobina prehistorii się przyda, bo oto znowu szykują się organizacyjne zmiany i bodaj rozwód. I wraca kwestia: czy Teatr Narodowy ma być teatrem reprezentacyjnym, klasycznym, wzorcowym, słowem Naj, czy po prostu - teatrem narodowym. Z małych liter, ale wielkich powinności: chroniący tożsamość narodową, odwołujący się do tradycji historycznych i kulturalnych, doceniający to, co w polskiej myśli teatralnej najwartościowsze, a więc romantyków, Fredrę, Wyspiańskiego, Witkacego, Gombrowicza aż po Mrożka i Różewicza. I mówiący nam, współczesnym, o naszej kondycji moralnej, psychicznej. O tym - kim i jacy jesteśmy. Kwestia tych rozróżnień jest o tyle zno
Tytuł oryginalny
NARODOWY czy narodowy
Źródło:
Materiał nadesłany
Kobieta i styl nr 2