"Klub polski" w reż. Pawła Miśkiewicza w Teatrze Dramatycznym w Warszawie. Psze Jan Bończa-Szabłowski w Rzeczpospolitej.
"Klub polski" to stracona szansa rozmowy o naszych mitach i fobiach Paweł Miśkiewicz postawił sobie bardzo ambitne zadanie. Postanowił spojrzeć na nasze narodowe mity. Zderzyć ze sobą racje tych, którzy kształtowali tożsamość i wyobraźnię Polaków. Występują tu zarówno natchnieni prorocy, jak i cyniczni hochsztaplerzy. Punktem wyjścia jest Wielka Emigracja, środowisko polityczno-patriotyczne, które rozpoczęło działalność po upadku powstania listopadowego. Scena Teatru Dramatycznego zajmuje część widowni. Na środku zabytkowy fortepian i stylowe krzesła. Spektakl zaczyna się podniośle. Reżyser wchodzi z aktorami i mówi "Do hymnu". Kiedy publiczność wstaje, by wysłuchać "Mazurka Dąbrowskiego", słyszy, że część aktorów śpiewa też inne pieśni, niektórzy "Boże coś Polskę", inni "Barkę". Ten artystyczny miszmasz przenosi się na cały spektakl. Jednym z demiurgów opowieści jest Andrzej Towiański, którego spirytualizm przyciąg