Na cmentarzu wojskowym na Powązkach, na prawo od Alei Zasłużonych, przy której znajdują się mauzolea i groby wybitnych polityków i ludzi sztuki, ciągną się kwatery żołnierzy poległych we wrześniu 39 roku, w czasie okupacji i powstania warszawskiego; żołnierzy armii regularnej, ruchu oporu i par tyzantki. W mogiłkach pod brzozowymi krzyżami spoczywają siedemnastoletni nieraz chłopcy i dziewczęta. W pośmiertnej zgodzie leżą w kwaterach obok siebie akowcy i alowcy, szarzy żołnierze i ich przywódcy, ludzie mali i wielcy, zrównani w obliczu śmierci. Na groby wszystkich jednakowo opadają czerwone jesienne liście i jeden nadwiślański wiatr odprawia nad wszystkimi poległymi polskie, narodowe Zaduszki. Polegli za wspólną sprawę.
Coś z atmosfery narodowych zaduszek jest w "Wyborze" Jana Gawlika, wystawianym obecnie przez Teatr Nowy. W jednej z najlepszych teatralnie scen tej sztuki, przy końcu drugiego aktu, pojawiają się w pamięci centralnej postaci sztuki, Nauczyciela, wizje trzech zmarłych, ongi wrogich sobie ludzi: partyzanta-komunisty Leona zastrzelonego w walce bratobójczej przez "grupę Pułkownika", młodziutkiego chłopca z tej grupy prowadzonego na rozstrzelanie przez żołnierzy Korpusu Bezpieczeństwa oraz cień Majora tegoż korpusu, Majora zabitego w walce z tą właśnie "grupą Pułkownika". Do cieni tych postaci przesuwających się przez scenę w przyćmionym świetle, a właściwie w wyobraźni Nauczyciela, mówi on: "Właśnie między wami nie umiałem wybrać. Wszyscy trzej byliście uczciwi i wszyscy trzej wypełniliście waszą powinność. A przecież dzieli nas (was?) przepaść". Zaś cień zabitego komunisty, Leona, odpowiada Nauczycielowi: "Nie uchronisz się od wyboru. Życie