"Otello" Verdiego jest operą romantyczną i to w najprościej rozumianym znaczeniu tego słowa. Ów przymiotnik przecież, w języku francuskim, a także angielskim i niemieckim, oznaczał pierwotnie coś niepodobnego do rzeczywistości, takiego jak w romansach, niezwykłego, pięknego, oddziaływającego na uczucie i podniecającego wyobraźnię. Wszystkie te określenia bardzo pasują do partytury dzieła wielkiego włoskiego kompozytora. Stają się jeszcze bardziej zrozumiałe po obejrzeniu jego scenicznej realizacji w warszawskim Teatrze Wielkim. Jest to bowiem fascynująca bajka, tak piękna i tak sugestywnie podana, że zapomina się o wszelkich mankamentach, tylokrotnie już wyśmiewanych przy okazji różnych przedstawień operowych - o owych bohaterach śpiewających jeszcze po uduszeniu, lub z nożem w sercu; o nieporadnych statystach udających lud, przemytników czy wysoko urodzonych bywalców arystokratycznych salonów: o specyficznym aktorstwie, które nie ukazuje stan�
Źródło:
Materiał nadesłany
Teatr, nr 10