A więc nareszcie, po 2 latach od napisania weszła na scenę jedna z najpiękniejszych polskich sztuk, jakie w ogóle powstały kiedykolwiek. Andrzej Trzebiński (pseudonim konspiracyjny - Stanisław Łomień) pisząc ją w 1942 roku, miał 19 czy 20 lat. W listopadzie następnego roku został zamordowany przez hitlerowców na Nowym Święcie pod tą ścianą gdzie dziś jest tablica upamiętniająca publiczną egzekucję zakładników. Młodziutki autor wierszy, piosenek, rozpoczętej powieści i bezcennego pamiętnika, o hańbo, o wstydzie, dotychczas nie wydanego drukiem, miał wejść do dramaturg: i nie tylko tym utworem, ale i rozważaniami teoretycznymi o sztuce teatralnej. Ideą jego był dramat remisu, wyrażony praktycznie w finale trzyaktowej groteski "Aby podnieść różę" meczem ping-pongowym rozgrywanym bez piłeczki przez dyktatora totalistów z dyktatorem liberałów. Nie do uwierzenia jest, że ktoś tak młody był predysponowany do pchnięcia polskiej
Tytuł oryginalny
Nareszcie!
Źródło:
Materiał nadesłany
Kurier Polski nr 42