Ukoronowaniem Mrożkowskich klap okazała się krakowska premiera "Wielebnych" w reżyserii Jerzego Stuhra. Mrożek napisał sztukę o pragnieniu, ale Stuhr robi spektakl tylko o fajnych parafianach. Przez ostatnie dwa sezony obejrzałem wszystkie polskie inscenizacje dramatów Sławomira Mrożka. I teraz, świeżo po krakowskiej premierze "Wielebnych", nieubłaganie nasuwa się smutna refleksja o końcu epoki. Zmienia się klimat wokół Mrożka. Bardzo zestarzał się i jego język, i typ dowcipu słownego, i sytuacyjnego. Schematy, strategie czytania tej dramaturgii zawodzą. Teatr przestał szukać w niej inspiracji do nazywania świata, postaw i problemów. ZMĘCZENIE TANGIEM Głód nowości sprawił, że aktorzy i reżyserzy znaleźli sobie inne, ciekawsze wyzwania niż Mrożkowy zestaw obowiązkowy: "Emigranci", "Tango", "Zabawa"... Dlatego nie jest już najmodniejszym polskim dramaturgiem. W tym roku więcej wystawień miał niezwykle płodny, nowy idol pol
Tytuł oryginalny
Naprawdę Stary Teatr
Źródło:
Materiał nadesłany
Tygodnik Powszechny nr 27