"Nieskończona historia. Oratorium na 30 postaci, chór, orkiestrę i sukę Azę" w reż. Piotra Cieplaka w Teatrze Powszechnym w Warszawie. Pisze Agnieszka Michalak, jurorka 18. edycji Ogólnopolskiego Konkursu na Wystawienie Polskiej Sztuki Współczesnej.
Cyk, cyk, stuk, szy, szy, szy, chrup, chrup - odgłosy kamienicy. Człap, człap - ktoś idzie do kuchni. Drap, drap, psi, psi, puk, puk - ktoś z psem schodzi ze schodów. Skądś dobiegają dźwięki radia, słychać chór z kościoła, świst czajnika, szelest gazety. Zwyczajna kamienica - żyje, oddycha, dudni i skrzypi. Może stoi tu, za rogiem na Grochowskiej, a może w Łodzi przy Sienkiewicza. Zwyczajni mieszkańcy, których spotykamy w sklepie, mijamy na ulicy i w kawiarni. Ale przecież tu właśnie jest centrum świata - ludzie chorują, umierają, wstydzą się, kłócą, mają obsesje, rodzą dzieci. I najpewniej dlatego interesuje ono Piotra Cieplaka, który za autorem "Nieskończonej historii" Arturem Pałygą dotyka, przygląda się, bada coś pozornie zwykłego, powszechnego, bylejakiego, przeciętnego. I zderza to z filharmoniczną muzyką. Do pracy nad spektaklem reżyser zaprosił Jana Duszyńskiego, który skomponował muzykę dla dwudziestoosobowej orkiestry. Bo s