"Napój miłosny" Gaetano Donizettiego w reż. Andriya Zholdaka w Teatrze Wielkim w Poznaniu. Pisze Jacek Marczyński w Ruchu Muzycznym.
Poznańską premierę można traktować jako eksperyment pokazujący, co teatr postdramatyczny jest w stanie zrobić z klasyczną operą. Próba okazała się tylko częściowo udana, ponieważ nie udało się usunąć elementu w sposób zasadniczy przeszkadzającego w osiągnięciu zamierzonego celu - a mianowicie muzyki Gaetano Donizettiego. Przedmiotem eksperymentu stał się zaś "Napój miłosny", arcydzieło opery komicznej i epoki belcanta, a może po prostu arcydzieło, którego wartości nie trzeba podkreślać uzupełniającymi określeniami. Donizetti połączył w nim prostotę z finezją, prosty żart z autentycznym liryzmem, bezpretensjonalne melodie z umiejętnością przełamania operowych szablonów. Trudno też wskazać drugie dzieło, w którym zgodnie egzystują obok siebie "Udite, udite!" Dulcamary rodem z tradycyjnej opery buffa i przebój operowej liryki "Una furtiva lagrima" Nemorina, przy czym ten pierwszy numer nie jest standardową arią, lecz nowatorskim na