Wygląda na to, że Komisja Kultury Rady Miejskiej Tarnowa to ciało wielce kompetentne w sprawach teatru, składające się w większości z teatralnych krytyków lub przynajmniej kulturoznawców, którzy na teatrze przysłowiowe zęby zjedli - o głosach radnych po spektaklu w Teatrze Solskiego pisze Ireneusz Kutrzuba w Temi.
Jeżeli jednak w rzeczywistości tak nie jest, to tylko taki wniosek wyciągnąć można, czytając i słuchając wypowiedzi członków tejże komisji dotyczących tarnowskiej sceny. I właśnie ci radni - krytycy są "zatroskani" tym "co teatr obecnie prezentuje" i "w jakim kierunku to zmierza", z czego wyciągają jedynie słuszny wniosek, że dwuosobową dyrekcję teatru trzeba pogonić z budynku przy ul. Mickiewicza. A jaki to konkretny powód podają radni - krytycy, żeby dyrektorów Balawejdera i Porcariego pogonić? Prosty i jedynie słuszny. Bo komuś z tego grona (nie wszyscy radni oglądali, ale prawie wszyscy wypowiedzieli się w głosowaniu) nie podobała się sztuka "Kalkstein/Czarne słońce". Radnych nie interesuje, że tarnowska publiczność zgotowała twórcom spektaklu owacje na stojąco, nie interesuje ich, że teatr jest w bardzo dobrej kondycji artystycznej, że znowu tarnowskie spektakle dostrzegane są i nagradzane przez ogólnopolskie gremia fachowców, nie