"Rzecz o banalności miłości" w reż. Wawrzyńca Kostrzewskiego w Teatrze Dramatycznym w Warszawie. Pisze Aneta Kyzioł w Polityce.
Izraelska dramatopisarka w skomplikowanym związku filozofów - Żydówki Hanny Arendt i nazistowskiego kolaboranta Martina Heideggera - zobaczyła materiał na sztukę o miłości kobiety do mężczyzny, uczennicy do nauczyciela oraz niemieckich Żydów do kultury niemieckiej. Miłości, która trwa, mimo że mężczyzna porzucił, nauczyciel zdradził, a kultura niemiecka odepchnęła. W "Rzeczy o banalności miłości" starzejąca się i schorowana Arendt udziela wywiadu. Wcześniej konfrontowała innych z niewygodnymi prawdami o nich samych - była bojkotowana w Izraelu za stwierdzenie, że żydowskie Judenraty instalowane w gettach przez Niemców nie musiały wypełniać rozkazów SS, mogły się zbuntować, ale tego nie zrobiły. Teraz musi głęboko zajrzeć we własną duszę. Kostrzewski nie ma porywającego pomysłu inscenizacyjnego. Raczej pozwala wybrzmieć wielowarstwowej treści sztuki, aktorom zaś nie przeszkadza. Halina Skoczyńska w roli dystyngowanej, starszej wersj