Bogusław Schaeffer rolę aktora-nauczyciela powierzył Markowi Frąckowiakowi. Na początku wydaje się, że tematem tego spotkania będzie muzyka. Ale to tylko pozór. Oto bowiem w światłach rampy, przy dźwięku fanfar, pojawia się aktor. Człowiek spełniony, gwiazdor w chwili chwały... A jednak nie. To człowiek pokiereszowany przez życie, który chwyta się czego może, by przetrwać. I oto kreuje się na nauczyciela muzyki. Nieoczekiwanie w tej właśnie roli odnosi sukces. Jego zahukana uczennica staje się gwiazdą na miarę Marii Callas. Sklecona z licznych scenek opowieść o tej cudownej przemianie powinna bawić. Autor twierdzi, że "ponuraków powinno się przepędzać z teatru, są z pewnością zbyt mało inteligentni, by im coś w teatrze wyszło". Nie wiem czy ta uwaga dotyczy tylko twórców, czy także publiczności? Niestety w Scenie na Piętrze widzowie śmieją się z rzadka. I nie jest to ich wina. Czy zatem winić należy aktorów: Agnieszkę Wielgosz i
Tytuł oryginalny
Namiastka magii
Źródło:
Materiał nadesłany
Głos Wielkopolski nr 273/22.11.