EN

22.03.2010 Wersja do druku

Naleśniki Pippi

- NIE mogą być za tłuste, by aktorzy nie ubrudzili sobie kostiumów (więc smażę na patelni posmarowanej skórką słoniny). Nierozrywające się, bo Pippi jest bardzo żywiołowa. No i dobrze wypieczone, by dobrze było je widać ze sceny - opowiada garderobiana szczecińskiej "Pleciugi" Kazimiera Słoń, która usmażyła dotąd ponad - uwaga, uwaga! - 700 naleśników do spektakli "Pippi Pończoszanka". NIEDAWNO szczeciński teatr świętował setne przedstawienie o szalonej Pippi. Z rachunku wyni­kło, że pani Kasia, bo tak nazywana jest garderobiana, przygotowała dotąd wiele setek naleśników. Te smażone placki "grają" bowiem w spektaklu. W jednej ze scen Pippi "smaży" je, a następnie częstuje pi­ratów i sama trochę podjada: - Kiedy przygotowywano przedstawienie o Pippi, w przejściowej siedzibie teatru, czyli w Akademickim Cen­trum Kultury, myślano o atrapach z ceraty albo gąbki - opowiada. - Ale na trzy próby przed premierą usmażyłam naleśniki. I robi�

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Naleśniki Pippi

Źródło:

Materiał nadesłany

Kurier Szczeciński nr 56

Autor:

Monika Gapińska

Data:

22.03.2010

Realizacje repertuarowe