- W jakimś sensie festiwale polegają na łamaniu zasad, a nie ich ustanawianiu. Tradycyjnie festiwale wywodziły się z karnawałowej maskarady, podczas której dochodziło do całkowitego odwrócenia ról - kobiety przebierały się za mężczyzn, a mężczyźni za kobiety. To odwracanie zasad chyba do dziś jest bliskie idei festiwalu - mówi Jonathan Mills, dyrektor Festiwalu w Edynburgu.
Malwina Wapińska: Od ubiegłego roku jest pan dyrektorem Edinburgh International Festival. Jaka jest pański pomysł na festiwal? Jonathan Mills: Jedną z moich największych ambicji jest próba odpowiedzi na pytanie, czym powinien być dzisiaj międzynarodowy festiwal. Co współcześnie oznacza "międzynarodowy"? Zastanawiając się nad tym, myślę o najnowszej historii Europy i o zmianach, które zaszły na świecie w ciągu ostatnich 20 lat. Żyjemy w świecie, który zmienia się błyskawicznie i który podąża w wielu kierunkach jednocześnie. Moją ideą jest zatem zgromadzenie teatrów z różnych stron świata w jednym miejscu, przybliżanie ludziom krajów i kultur. M.W.: Nadszedł moment, by pokazać publiczności coś innego niż sztuka zachodnioeuropejska głównego nurtu? - Obecnie przeżywamy moment, kiedy natura Europy i jej politycznych granic są szeroko dyskutowane. Nie tak dawno Kosowo świętowało proklamowanie niepodległości. Szkocki rząd z kolei dyskutowa