"Z rączki do rączki" w reż. Tomasza Szymańskiego w Teatrze im. Fredry w Gnieźnie. Pisze Stefan Drajewski w Głosie Wielkopolskim.
Gdyby porozmawiać z pracownikami opieki społecznej, pewnie opowiedzieliby nam niejedną historię o naciągaczach, którzy próbują wyłudzić pieniądze. W teatrze te możliwości są znacznie większe i bardziej śmieszne. Do absurdu wręcz doprowadził je Michael Conney w farsie "Z rączki do rączki". Premiera sztuki Conneya odbyła się w Teatrze imienia Aleksandra Fredry w Gnieźnie zaledwie tydzień temu, a już trzeba było zorganizować w ten weekend dodatkowy spektakl. Myślę, że podczas przedstawienia budynek drży w posadach od śmiechu, bo publiczność boki zrywa. Czy to źle? Ależ skąd. Publiczność kocha komedie i farsy, nawet, jeśli opowiadają one historie mało prawdopodobne. Są śmieszne i pozwalają na dwie i pół godziny zapomnieć o zwyczajnym życiu. Wymuszają na widzu śmiech, a ten jak wiadomo, jeszcze nikomu nie zaszkodził. Eryk Swan (Bogdan Ferenc), bezrobotny urzędnik z Londynu, wynajmuje sublokatorom pokoje w swoim domu. Kiedy stracił pra