EN

4.07.2018 Wersja do druku

Najpiękniejszy zawód świata

Czy aktorstwo pomaga w codziennym zwykłym życiu? - pytamy Irenę Telesz, olsztyńską aktorkę. - Pomaga! Zostałam aktorką, bo byłam bardzo nieśmiała, jąkałam się, byłam ruda. Wydawało mi się, że ciągle ścigają mnie krytyczne spojrzenia. Wchodziłam do sklepu i nie zawsze potrafiłam z siebie wydusić, co ja chcę. Całe życie miałam niską samoocenę. Ale na scenie to ja jestem królowa!

Ja jestem Lady Makbet, ja jestem Joanna dArc! Pokazuję światu, że to nie ta ruda, cicha myszka. Choć przyznam, że nie lubię oglądać siebie na ekranie, bo widzę, jakie popełniłam błędy. Kiedy mówię monolog, chcę szybko skończyć, bo nie chcę nudzić widowni. Więc w aktorstwie jest coś schizofrenicznego -wielkość i niepewność. Aktorstwo pomaga w działaniu społecznym. Mam taką klapkę w mózgu, która otwiera się, kiedy słyszę, że ktoś ma jakiś problem. Wtedy myślę, jak mu pomóc i wtedy jestem znowu mocna. Zresztą łatwiej jest występować w czyjejś sprawie niż swojej własnej. Ale to jest gra. Każdy człowiek ma w sobie aktorstwo. Ono jest niezbędne, kiedy nie chce się kogoś zranić czy obrazić. Na scenie jest tylko wzbogacone o techniczne sztuki. Aktorstwo, niestety, nie pomaga mi, kiedy mam zabrać publicznie głos. Jestem zdenerwowana, jak każdy w podobnej sytuacji, jestem zwykłą Ireną Telesz. Natomiast, kiedy schodzę ze sceny na przy

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Najpiękniejszy zawód świata

Źródło:

Materiał nadesłany

Gazeta Olsztyńska nr 153

Autor:

not. MZG

Data:

04.07.2018