EN

16.06.2014 Wersja do druku

Najlepszy zawód świata

Koniec sezonu. Czas na refleksję. Ale nie emocjonalną. Bardziej statystyczną. Konkretną. Liczbową. Wynikającą z moich doświadczeń. A te, wbrew przewidywaniom analityków rynku, mówią, że niebawem najbardziej poszukiwanym zawodem będzie nie informatyk, nie tłumacz chińskiego, ani nawet nie kucharz czy archiwista internetowy, tylko - tak, tak, jestem tego pewien - popularyzator opery - pisze Jerzy Snakowski w portalu Trójmiasto.pl.

Przejrzałem terminarz z ostatniego roku. Dodałem, odjąłem, podzieliłem i wyszło, że każdego tygodnia, wliczając nawet letnią kanikułę, opowiadałem o operze średnio cztery koma siedem raza. Opowieści przybierały formy najróżniejsze: wykładów, odczytów, prelekcji, pogadanek, kulturalno-edukacyjnych wycieczek i innych trudnych do zdefiniowania form obcowania z innym człowiekiem. 4,7 raza na tydzień oznacza od 700 do 1600 słuchaczy. A frekwencja była zawsze wysoka, bez względu na to, czy spotkanie było darmowe, czy też było trzeba zań słono zapłacić. Ta wspaniała statystka ma oczywiście swoją cenę. Bo każde spotkanie to kilka godzin przygotowań. Rano lektura o operze, w południe wykład, później obiad z sopranem, wieczorem operowe DVD lub spektakl. A to oznacza, że życie upływa mi głównie na drążeniu dylematów Aidy, analizowaniu problemów wokalnych tenorów, rwaniu włosów nad ubóstwem finansowym polskiej opery i tym podobnych zagadni

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Najlepszy zawód świata

Źródło:

Materiał nadesłany

www.trojmiasto.pl

Autor:

Jerzy Snakowski

Data:

16.06.2014