Nazywa się William Szekspir. Jutro w Teatrze im. Osterwy w Lublinie wchodzi na scenę jeden z jego nieśmiertelnych scenariuszy. Tragedię "Romeo i Julia" reżyseruje Bogdan Tosza. Rozmawiamy z nim na pięć minut przed premierą. Szekspir to Pana specjalność eksportowa. Bawił nas Pan uprzednio "Poskromieniem złośnicy", teraz będzie nam Pan wyciskał łzy kochankami z Werony. - Chciałbym. Nie ukrywam, że moje realizacje Szekspira mają związek ze wspaniałymi przekładami Stanisława Barańczaka, które są niesłychanie sceniczne, pełne energii, dynamiki. Barańczak ma też dar słowotwórstwa, dowcipu językowego na miarę przekładów Tuwima. Miał Pan chrapkę na te przekłady. - Miałem. Myślę też, że do Szekspira trzeba się odpowiednio przygotować, mieć pewne doświadczenie teatralne. Wielu młodych reżyserów nie reżyseruje Szekspira, tylko siebie w Szekspirze. Ja starałem się wyczulić słuch na samego Szekspira i jego w tym dziele
Tytuł oryginalny
Najlepszy scenarzysta świata
Źródło:
Materiał nadesłany
Kurier Lubelski nr 32