"Położnice szpitala św. Zofii" - mieszankę operetki, lewicowej publicystyki, musicalu i pamfletu - oglądałem jak senny koszmar. Zatykało, dusiło. Niby wiedziałem, że czeka mnie chłosta, ale co innego poczuć rózgi. Bo "Położnice" Pawła Demirskiego w reżyserii jego żony Moniki Strzępki to biczowanie najgłośniejszej bodaj kampanii społecznej III RP - "Rodzić po ludzku". Byłem jej współtwórcą - pisze Piotr Pacewicz w Gazecie Wyborczej.
Użyliśmy siły "Gazety Wyborczej", by zrobić z niej ruch kobiecego buntu, który odmienił polskie szpitale. Św. Zofia - laureatka naszej akcji sprzed lat, znak firmowy "rodzenia po ludzku". Najbardziej oblegany, najdroższy i snobistyczny szpital publiczny w Polsce. Rodzą tam nawet tacy antykapitaliści jak Strzępka i Demirski (dalej: S&D). Wszystkie dzieci uszkodzone W ich spektaklu św. Zofię poznajemy wraz z czterema kobietami, które kucają, jęczą, prą... i snują lewicowe refleksje. Młody lekarz niedojda ("gdyby coś, to ja jestem na korytarzu"), prawdziwa małpa z brzytwą czy raczej z próżnociągiem. Okrutny personel; jedyna ciepła osoba to duch przedwojennej siostry zakonnej. Kompletny chaos. Cierpienie kobiet, na które nikt nie reaguje, bo personel nieprzytomny, a partnerzy macho. Plus żałosny mąż narcyz, który ma pretensje, że nikt nie zwraca na niego uwagi. I najgorsze - właściwie wszystkie dzieci, które rodzą się na naszych oczach, są uszkod