Oto pomysł godny Nagrody Nobla w dziedzinie ekonomii: im mniej produkujemy i przetwarzamy, im mniej pracujemy, tym wyniki finansowe są lepsze! Dotyczy to, niestety, wyłącznie instytucji dotowanych przez państwo. Tak jest m.in. w Teatrze Wielkim, który otrzymuje pieniądze z Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego - pisze Stanisław Bukowski w Dzienniku.
Najbardziej opłaca się nie grać. Im więcej dni bez spektakli, tym bardziej zadowoleni są przełożeni. Ważne, aby ministerialne pieniądze wystarczyły na pensje dla ponad tysiąca pracowników, na składki ZUS, remonty, elektryczność etc. Premiery odbywają się za pieniądze sponsorów, na codzienne przedstawienia brak środków. Być może sytuację uratowałaby reforma Teatru Wielkiego, ale to nie może się udać w instytucji, w której rządzi 7 czy 8 związków zawodowych. Każda próba zracjonalizowania zatrudnienia budzi sprzeciw załogi. Niedawno związkowcy przeprowadzili referendum, w którym dyrektorzy nie znaleźli ich uznania. Specjaliści od ewidencji środków trwałych nie zaakceptowali koncepcji artystycznej Korda i Trelińskiego. Wysłali do MKiDN wniosek o odwołanie dyrektorów. Kolejnych dyrektorów... Teatr Wielki to jeden z większych zakładów pracy w stolicy. Z tysiącem pracowników (czytaj: wyborców) każdy polityk musi się liczyć. Szczególnie